HIMAVANTI – jest to indyjska bogini miłości, światła i prawdy.
Od najmłodszych lat towarzyszyły mi psy, które były, są i będę obecne w moim sercu, ale były to psy małe, które mogły mieszkać w bloku.
Natomiast przez całe życie marzyłam o dużym psie, z którym będę czuła się bezpieczna, który będzie wspaniałym towarzyszem zabaw z dziećmi i do którego będzie można się przytulać.
Dlaczego mastif tybetański ?
Zaczęło się banalnie. Po obejrzeniu filmu Morderczy Przyjaciel w którym główną rolę grał przepiękny, olbrzymi i bardzo oddany rodzinie pies. Jeszcze wtedy nie wiedziałam jaka to rasa, ale wiedziałam, że jeżeli kiedyś będę mogła sobie pozwolić na dużego psa to na pewno będzie to właśnie ten pies.
W momencie kiedy wiedziałam, że planujemy budowę domu zaczęłam poszukiwanie mojego wymarzonego olbrzyma. I udało się, wpadłam na informację o niezależnych,
dostojnych oraz bezgranicznie oddanych mastifach tybetańskich.
Przewertowałam cały internet, poznałam zapowiedzi wszystkich miotów i padło na hodowlę Nam Kha Agnieszki Górnej.
I w 2011 roku trafiła do Nas dłuuugo wyczekiwana wspaniała suka Khando Dawa(czyt. Kandro) co w języku tybetański znaczy Chodząca po Niebie.
Jak się później okazało otrzymałam bonusa. Agnieszka wraz ze swoją suczką sprzedała mi również bardzo zaraźliwego wirusa zwanego mastifomaniactwem, czyli krótką mówiąc zostałam zarażona ogromną pasją i miłością do tych wspaniałych zwierząt i na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie życia bez tych misiów.
Dość szybko zrozumiałam powiedzenie hodowców, że jeżeli masz jednego mastifa tybetańskiego to pragniesz mieć następnego i dopiero dwa i więcej mastifów daje pełnię szczęścia.
Dlatego też w dwa lata po pierwszej suni trafił do Nas kolejny mastif tybetański
tym razem pies z równie wspaniałej hodowli Maha-Ratha od Beaty Wejkszni Cairo co znaczy zwycięski.